Jakoś nie mogę się pogodzić z tym, że wozy, które wyglądają tak ładnie z powodu stłuczki idą na złom. W osiemdziesiątych czy dziewięćdziesiątych latach jak Ikarus szedł na złom to nie było wątpliwości, że się tam nadaje. A teraz. Coś nie tak. Chyba miasto jest za bogate.
Wszystko co jest produkowane w obecnych czasach charakteryzuje się krótszą trwałością. Biznes robi się sprzedając produkt a nie naprawiając go. Gdyby klienci byli zobowiązani do serwisowania własnych urządzeń czy pojazdów również po gwarancji w autoryzowanych serwisach to producentowi opłacało by się oferować trwalszy produkt. Klient mógł by bowiem stworzyć bazę danych który pojazd którego producenta wymagał najwięcej napraw tak ilościowo jak i wartościowo i brać to potem podczas punktacji przy wyborze oferenta pod uwagę. 90% handlu autobusami miejskimi to przetargi zatem trwałość nie ma większego znaczenia. Liczą się inne aspekty, na szczęście od niedawna nie tylko cena.
Dla mnie osobiście każdy autobus z uchylnymi okienkami i bez kliny powien pójść na złom. One na obecny klimat, który na dodatek z roku na rok jeszcze się ociepla, nie nadają się. No chyba że w mieście gdzie ruch jest płynny, nie ma korków a pasażerowie nie wsiadają i nie wysiadają z autobusu 'gęsiego' tak jak ma to miejsce w Warszawie.
Po dziesięciu latach wóz powinien być wymieniany na nowy. Tak się dzieje na Zachodzie i w stolicy też zmierza to w tym kierunku na szczęście.
Zwłaszcza ogłaszanie przetargów na używane autobusy, jako przykład podam solówki ITSu (nowe paskudne malowanie, tapicerka i monitoring), to jest twoim zdaniem dobry kierunek Poprzedni przetarg na 30 brygad też był ogłaszany na używane wozy, które były nie do zdobycia, oferenci wystartowali z nówkami, a cena która wygrała wyjdzie w praniu w jakości wykonania usługi
Dwa przetargi na używki solo to były wyjątkowe sytuacje, bo miasto nie wiedziało co dalej z metrem. Oni przecież nie byli wtedy w stanie nawet w przybliżeniu choćby półrocznym ustalić, kiedy M2 wystartuje. Nie wiedzieli też czy te sola po otwarciu M2 będą potrzebne czy nie. W takiej sytuacji też bym rozpisał przetarg pod te używki ITS, tak jak wtedy to miało miejsce. Po za tym jak napisałem obierany jest ten kierunek, sytuacja zmierza do takiej a nie że już tak jest. Ikarusy były podtrzymywanie przy życiu przez 20 lat i więcej, dziś najstarsze autobany mają 14 nie licząc parunastu gniotów, które są starsze ale dni ich policzone. Tyle w MZA. Ajenci natomiast z wyjątkiem przypadku 30 solówek ITS dobijają z taborem do 10 lat bo na tyle maksymalnie podpisywane są umowy, zwykle 8. Czasem nawet na 2 czy 3 jak ostatnio karzełki z EEC. A brak konieczności wyboru najtańszej oferty uwolniła przede wszystkim MZA od musowego wyboru najtańszych pojazdów. ZTM zawsze wybierze najtańszego przewoźnika bo mu się to opłaca - byle by wóz był wyposażony w to co sobie wymyślili. A jak na te autobusy tego przewoźnika pasażery będą się skarżyć to i lepiej, bo kary można zasadzić, więc Zarządowi jeszcze taniej wyjdzie... Czysty zysk. Wybrać firmę za grosze która kupi gówniane autobusy za grosze a potem sadzić kary za niewykonane kursy.
Ja nie ale może inni tak... Choćby ci, którzy za żadne skarby nie przesiądą się z samochodu do zbiorkomu. Ich jest prawie połowa wszystkich mieszkańców Warszawy.
Dla mnie osobiście każdy autobus z uchylnymi okienkami i bez kliny powien pójść na złom. One na obecny klimat, który na dodatek z roku na rok jeszcze się ociepla, nie nadają się. No chyba że w mieście gdzie ruch jest płynny, nie ma korków a pasażerowie nie wsiadają i nie wysiadają z autobusu 'gęsiego' tak jak ma to miejsce w Warszawie.
Po dziesięciu latach wóz powinien być wymieniany na nowy. Tak się dzieje na Zachodzie i w stolicy też zmierza to w tym kierunku na szczęście.