Zawsze mnie zastanawia, jak to jest - czy kierowca jakoś się dokłada do kosztów naprawy wozu, jeśli wypadek był z jego winy? (tak jak zapewne tu było?) Czy traci premię, potrąca się z pensji, jest zwalniany? Dawno dawno temu dziadek przyładował w dużego fiata na Wiatracznej na linii 125 (a może jeszcze F?) redutowym ikarusem, i wcale nie był tym przejęty, jeszcze się wykłócał mimo że wina była ewidentna.
I czy jest jakaś premia za jeżdżenie na trudnych liniach, w porównaniu np do niektórych podmiejskich gdzie o wiele mniej się dzieje?
I czy jest jakaś premia za jeżdżenie na trudnych liniach, w porównaniu np do niektórych podmiejskich gdzie o wiele mniej się dzieje?